Matthew – dwudziesty pierwszy męczennik na libijskiej plaży
Męczennicy Chrystusowi · Opublikowano
Nie wiadomo do końca, kiedy się urodził ani skąd pochodził, choć przypuszcza się, że z Ghany. Nie wiadomo, z jakiego był kościoła i jak długo był wierzący. Terroryści z Państwa Islamskiego myśleli, że nie jest chrześcijaninem i w związku z tym chcieli go wypuścić. Wtedy jednak Matthew stwierdził stanowczo, że jest taki sam, jak dwudziestu więzionych przez nich koptyjskich chrześcijan. „Ich Bóg jest moim Bogiem” – powiedział z przekonaniem. Terroryści dołączyli go więc do ich grona i niedługo później, w lutym 2015 r., poniósł wraz z nimi śmierć męczeńską.
W grudniu 2014 r. dżihadyści z Państwa Islamskiego porwali dwudziestu koptyjskich chrześcijan, którzy przyjechali do Libii z Egiptu w poszukiwaniu pracy. W chwili porwania siedmiu z nich było już w drodze powrotnej do domu. Islamiści przetrzymywali ich w podziemnym więzieniu i przez pierwszych kilka tygodni dobrze traktowali. Dawali im czyste jedzenie i wodę, licząc, że skłonią ich do przejścia na islam. Gdy chrześcijanie odmówili, zaczęły się tortury. Dżihadyści zmuszali ich do ciągnięcia po piasku ciężkich worków w palącym słońcu. Gdy któryś z mężczyzn upadał z wycieńczenia, bili go. W nocy polewali ich wodą, aby nie mogli spać.
Islamiści cały czas oferowali chrześcijanom proste rozwiązanie: Wyprzyjcie się Chrystusa i przejdźcie na islam, a wszystko to się skończy. W odpowiedzi mężczyźni jeszcze usilniej się modlili. W czasie jednej ze wspólnych modlitw, gdy jednym głosem nieprzerwanie powtarzali słowa Kyrie eleison („Panie, zmiłuj się”), zatrzęsła się ziemia, co wprawiło dżihadystów w przerażenie.
W końcu terroryści z Państwa Islamskiego postanowili zabić wszystkich dwudziestu jeden mężczyzn. Egzekucję przygotowywali bardzo starannie. Chrześcijan ubrali w pomarańczowe kombinezony i trzykrotnie wyprowadzali na plażę, wszystko dokładnie filmując, a potem edytując. Zależało im na przygotowaniu profesjonalnego materiału propagandowego z brutalnej egzekucji, który miał wzbudzić strach u wyznawców Chrystusa na całym świecie. Aby nie było wątpliwości, kim są skazańcy, zamieścili jednoznaczny podpis:
Ludzie krzyża, wierni wrogiego Kościoła egipskiego.
W końcu, za trzecim razem, ubrani na czarno z zasłoniętymi twarzami islamiści położyli dwudziestu jeden chrześcijan na piasku w jednym rzędzie, po czym poderżnęli im gardła. Zabijali chrześcijan pojedynczo, licząc na to, że przynajmniej niektórzy z nich wyprą się wiary. Wszyscy jednak pozostali wierni Chrystusowi do końca. Umierali z wielkim spokojem, wyznając imię Jezusa.
Z wyjątkiem Matthew wszyscy zamordowani mężczyźni pochodzili z ubogich wiosek w Górnym Egipcie. Wielu z nich było żonatych i miało małe dzieci. Girgis (24 lata) był zaręczony i planował się niebawem ożenić. Malak (27 lat) miał żonę i dwuletniego synka. Luqa (24 lata) nigdy nie zobaczył swojej córeczki, która urodziła się, gdy pracował w Libii. Najstarszym spośród nich był 40-letni Majid, który pragnął zarobić pieniądze na wykształcenie trójki swoich dzieci.
Rodziny zamordowanych chrześcijan, z których trzynaście zamieszkiwało w jednej wiosce, przyjęły wiadomość o ich śmierci z wielkim bólem. Ale jednocześnie nabrali otuchy, gdy upewnili się, że ich ukochani mężowie, synowie i bracia pozostali wierni Chrystusowi aż do samego końca. Męczeństwo nie jest bowiem niczym nowym dla koptyjskim chrześcijan, lecz stanowi integralną część ich wiary, przekazywanej z pokolenia w pokolenie od I wieku, gdy Ewangelia dotarła do Egiptu. Od tamtej pory, najpierw przez kilka stuleci z rąk Rzymian, a potem od VII w. do czasów współczesnych z rąk muzułmanów, miliony koptyjskich chrześcijan straciły życie z powodu swojej wiary w Chrystusa.
Pomimo rozdzierającego serce bólu i dojmującego poczucia straty wszyscy bliscy zamordowanych chrześcijan z głębi serca wybaczyli oprawcom z Państwa Islamskiego, dając przy tym wyraz swojemu głębokiemu zaufaniu do Jezusa i miłości do Niego.
Jedna z wdów, Mariam, która została sama z dwuletnim dzieckiem, powiedziała:
To, że oni poświęcili swoje życie dla Jezusa, umacnia moją wiarę i zachęca mnie, abym niczego ani nikogo się nie bała. Bóg wybrał ich, aby przekazać przesłanie wszystkim, którzy są z dala od Boga, aby do Niego powrócili. Modlimy się za bojowników Państwa Islamskiego, aby Bóg otworzył ich serca i oczy, by ujrzeli Jego chwałę.
Ebtesam, która pozostała z trójką małych dzieci, wyznała niedawno:
To prawda, zostaliśmy zranieni, ale Pan uleczył nas. Pośród tego doświadczenia to właśnie miłość Chrystusowa pozostała niezmienna. Oczywiście, nikt nie zastąpi mojego męża ani ojca dla moich dzieci. Lecz jednocześnie miłość Chrystusowa daje nam pokój, by iść do przodu. Jezus jest z nami. Idzie z nami. Naprawdę jest z nami.
oprac. Maciej Wilkosz