Żołnierz z elitarnego oddziału poznaje Chrystusa po ciężkich doświadczeniach

Korea Północna · Opublikowano
Ahn-R125

Ahn został poddany głębokiej indoktrynacji przez północnokoreański reżim, jednak po dramatycznym zdarzeniu, w którym niemal stracił życie, a także po podjętej później desperackiej ucieczce z kraju, służy teraz Chrystusowi i Jego ewangelii.

Ahn urodził się w koreańskiej rodzinie z klasy wyższej, która wiernie służyła panującemu w kraju, despotycznemu reżimowi Kimów. Od najmłodszych lat był poddawany w szkole indoktrynacji odnośnie posłuszeństwa dynastii Kimów. W wieku kilkunastu lat zgłosił się do elitarnej jednostki wojskowej, która miała trzy zadania: ochranianie domów i jachtów Kimów, dokonywanie zabójstw i ataków terrorystycznych oraz przeprowadzanie ataków w przestrzeni cyfrowej. 

Po zdaniu koniecznych egzaminów, 17-letni Ahn został przydzielony do jednostki, która strzegła jachtu Kimów, co było bardzo ważnym zadaniem. W czasie pokoju jacht był miejscem rozrywki, lecz w razie wybuchu wojny lub upadku reżimu, miał służyć do ucieczki rodziny Kimów z kraju.

Po tym, jak w końcu Ahn został kapitanem straży w swojej jednostce, w maju 2011 roku przeszedł wielką życiową próbę, w której teraz widzi opatrznościowe działanie Boga. „Wykonywałem swoje zwykłe czynności obserwacyjne, gdy usłyszałem krzyk: ‘Pali się!’. Pobiegłem w tamtym kierunku i zobaczyłem, że w pomieszczeniach mieszkalnych wybuchł pożar. Spało tam ponad dziesięć osób, które teraz krzyczały z okien: ‘Na pomoc!’. Jedyne, co przyszło mi na myśl, to ratowanie portretu Kim Ir Sena”.

Od najmłodszych lat dzieci w Korei Północnej są indoktrynowane, że portret jest wart tyle samo, ile życie samej rodziny Kimów. Dlatego w sytuacji, w jakiej znalazł się Ahn, ratowanie wiszącego na ścianie portretu stało się ważniejsze niż ratowanie ludzkiego życia.

Ahn zabrał portret, ale z powodu dymu i płomieni stracił przytomność. Uratował go inny żołnierz, który wszedł do płonącego pomieszczenia. Ahn trafił na kilka miesięcy do szpitala, gdzie przeszedł 40 operacji chirurgicznych. Wtedy też, jak wyznał, nachodziły go często myśli samobójcze. Za swoją odwagę miał zostać odznaczony, lecz zamiast tego któregoś dnia otrzymał telefon z żądaniem łapówki za przyznanie odznaczenia. Ahn poczuł się głęboko zdradzony przez reżim, któremu wiernie służył, przez co zaczął kwestionować ideologię, którą wyznawał przez całe życie. W końcu postanowił uciec.

Przez kolejne sześć miesięcy Ahn planował i przygotowywał swój wyjazd, łącznie z zaopatrzeniem się w truciznę, by w razie aresztowania odebrać sobie życie. W lutym 2014 roku on i jego siostra wyruszyli w niebezpieczną podróż z Korei Północnej. Rok spędzili w Chinach, zanim Ahn zdołał przedostać się do Korei Południowej. Niestety, zanim siostra zdążyła do niego dołączyć, została aresztowana w Chinach. Odwieziono ją z powrotem do Korei Północnej i zamknięto w więzieniu. W 2020 roku wyszła na wolność, jednak była w tak złym stanie zdrowia, że rok później, w wieku zaledwie 39 lat, zmarła. Ahn powiedział: „Przed śmiercią chwyciła mamę za rękę i powiedziała, że nie chce umierać. Gdy mama mi o tym opowiedziała, poczułem przeszywający ból. Nie mogłem sobie darować, że wyjechałem do Korei Południowej. Przez wiele dni płakałem”.

Ahn-Hands-R125-800x479

Po przyjeździe do Korei Południowej Ahn wpadł w depresję. Wtedy dzięki Bogu poznał chrześcijan i zaczął przychodzić na nabożeństwa. Tak o tym opowiada: „Pamiętam, jak poznałem Pana. Było to któregoś wieczora na piątkowym spotkaniu modlitewnym. Bardzo wtedy płakałem, wylewałem długo wstrzymywane łzy. Bóg dotknął blizn w moim sercu i popatrzyłem na swoje życie na nowo, w świetle ewangelii. Zacząłem mieć nowe marzenia w Panu, marzenia o nowym życiu w Nim. Zostałem odrzucony przez władze Korei Północnej i moje życie straciło sens, ale Pan dał mi nowe marzenia i nowe nadzieje”.

Ahn, który ma teraz żonę i małe dziecko, zapisał się do seminarium biblijnego i ma nadzieję, że któregoś dnia na półwyspie koreańskim otworzą się drzwi do zjednoczenia. „Wtedy pojadę głosić ewangelię w moim rodzinnym mieście” powiedział. Do tego czasu chciałby, żeby chrześcijanie na Zachodzie pamiętali o tym, że Bóg kocha rządzonych przez brutalnego dyktatora mieszkańców Korei Północnej. Wyraził to takimi słowami: „Możecie zapomnieć o całej mojej historii, ale nie zapominajcie o ludziach w Korei Północnej. Módlcie się za te dusze, które kocha Bóg”.

Chwalmy Boga za Jego łaskę dla mieszkańców Korei Północnej i Jego obecność na ich ziemi. Nie ma takiego reżimu, który mógłby powstrzymać Boże Słowo wywyższone ponad moce i władze w niebie i na ziemi. Dziękujmy za Koreańczyków, którzy szukają prawdy, niech Duch Boży prowadzi ich do jej poznania i objawia im Imię Jezusa. Dziękujmy Bogu za Ahna i jego rodzinę, za jego życie, wiarę i za Bożą miłość w nim. Niech wzrasta w Panu i zawsze się Nim raduje, niech będzie pełny Jego Ducha i niesie Jego światło innym. Dziękujmy za tych, którzy głoszą Chrystusa mieszkańcom Korei Północnej, niech Pan ich wspiera, zachęca, wyposaża i pomnaża chwałę Bożą przez ich służbę. „A to jest życie wieczne, aby poznali Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa…” J 17,3
 

Źródło: Release International


Więcej informacji z Korei Północnej:

Więzieni w Korei Północnej: